A+ A A-

Najbardziej krwawa bitwa I wojny światowej?

Bitwa łódzka 1914 roku

Bitwa pod Sommą pochłonęła blisko milion ofiar, a w bitwie pod Verdun padło około 700 tys. żołnierzy. Nie można się więc dziwić, że są one określane najkrwawszymi bojami I wojny światowej. Choć w bitwie pod Łodzią zginęło ich „ledwie” 200 tys. to dzienne statystyki są o wiele bardziej szokujące. W trwającym 26 dni boju każdego dnia życie traciło blisko 7 700 ludzi. Dla porównania, pod Sommą było ich 7 100, a pod Verdun 2 100. Dziś groby ofiar często znikają w gęstwinie lasu, zapominanie przez mieszkańców regionu.

Bundesarchiv Bild 146-2007-0153 Polen Lodz nach deutscher Besetzung

Rosyjskie uderzenie

Początek I wojny światowej na froncie wschodnim nie był dla sił państw centralnych udany. Pomimo niewątpliwego sukcesu pod Tannenbergiem, po którym sądzono, że Rosjanie już się nie podniosą, bitwa warszawsko-iwanogrodzka spowodowała załamanie ofensywy niemiecko-austriackiej. Armie państw centralnych zmuszone zostały do odwrotu, Rosjanie zaś szykowali się do uderzenia w głąb terytorium Niemiec. W sztabie dowódców wojsk dwóch cesarzy panować zaczął coraz większy niepokój. Potężne straty, szacowane na blisko 140 000 żołnierzy, jakie państwa centralne poniosły na wschodzie pomiędzy październikiem, a listopadem 1914 roku, pokazywały, że Imperium Rosyjskie nie jest wcale kolosem na glinianych nogach, lecz poważnym przeciwnikiem, z potencjałem znacznie większym niż się wcześniej spodziewano. Z kolei w sztabie rosyjskim wietrzono szansę szybkiego zakończenia konfliktu i całkowitego pogrążenia przeciwnika. Sądzono, że wojska austro-węgierskie pobite najpierw w kampanii galicyjskiej, a następnie mocno nadwątlone podczas boju warszawsko-iwanogodzkiego, mają niskie morale i nie stanowią realnej siły. Do całkowitego rozbicia państw centralnych brakowało więc jedynie dobicia siły niemieckich, które - zdaniem Rosjan – miały nadal wartość bojową.

Nie były to refleksje bezpodstawne. Niemcy pierwotnie sądzili, że front wschodni nie będzie miał kluczowego znaczenia dla losów wojny, większość swoich sił koncentrując na zachodzie. Załamanie się sił w Europie Środkowo-Wschodniej mogło więc nie tylko doprowadzić do klęski na tym odcinku, ale także do ostatecznego odwrócenia losów konfliktu na froncie francuskim. Jedynym sposobem na odsunięcie zagrożenia ze strony siły rosyjskich było zorganizowanie przeciwnatarcia uprzedzającego uderzenie. Czasu było mało. 3 listopada do niemieckiego Naczelnego Dowództwa „Wschód” z siedzibą w Poznaniu, dotarły informacje wywiadu o przechwyceniu depesz, które opisywały rosyjski plan ataku w głąb terytorium Cesarstwa. Gen. Hindenburg – osławiony niedawnym zwycięstwem pod Tannenbergiem – zdawał sobie sprawę, że atak ze strony Imperium może nastąpić w każdej chwili. Postanowił więc działać. Kluczem do sukcesu miało być przerzucenie 9. Armii Niemieckiej pod dowództwem gen. Augusta von Mackenzena ze Śląska w okolice Torunia i uderzenie z północy na skoncentrowane w okolicach Łodzi siły rosyjskie pod dowództwem Paula von Rennenkampfa. Waga podjętej walki miała być niebagatelna. Odparcie kontruderzenia niemieckiego mogło otworzyć przed Rosją szansę na ostateczne pogrążenie państw centralnych, ustabilizować sytuację na froncie wschodnim i dać szansę na późniejszy sukces.

Battle of Lodz

Bitwa oglądana z dachu hotelu

11 listopada 1914 roku von Mackenzen rozpoczął uderzenie z okolic Torunia w stronę Kutna. Tak rozpocząć się miał bój o Łódź, który przejdzie do historii jako operacja łódzka, a w historiografii niemieckiej jako bitwa pod Brzezinami. Choć znaczenie bitwy mogło być niebagatelne dla losów całej wojny, dla mieszkańców Łodzi była to przede wszystkim potężna atrakcja urozmaicająca życie „ziemi obiecanej”. W pierwszych dniach najbardziej żądni wrażeń zbierać się mieli na dachu łódzkiego Hotelu Savoy (należącego do grona jednego z najwyższych budynków w ówczesnym mieście) i oglądać bitwę jak najlepszy teatr. Groza wojny miała miasto dopiero dotknąć. 18 listopada doszło do pierwszego bombardowania miasta fabryk. Łódź ostrzeliwano z ciężkich armat, zrzucano bomby z samolotów i sterowców. Oblężenie powodowało, że wkrótce zaczęło brakować również żywności i środków higienicznych. Deficytowym produktem stało się także miejsce w szpitalach, do których masowo zwożono rannych. W celach sanitarnych umieszczano ich także w innych budynkach publicznych – urzędach, szkołach – a następnie w prywatnych pałacach i kamienicach. W szczytowym momencie bitwy w samej Łodzi znajdować się miało blisko 35 000 rannych. Regularne bombardowania spowodować miały, że - jak mówili świadkowie ówczesnych wydarzeń - w mieście nie miała ostać się ani jedna szyba.

Łódzka jatka

Prawdziwy dramat odbywać się miał jednak w najbliższych okolicach miasta fabryk. Statystycznie dziennie w czasie bitwy łódzkiej ginąć miało 7 700 żołnierzy. Szczególnie ciężkie walki prowadzono w okolicach Brzezin oraz o las gałkowski. Zamknięte w pułapce pod Gałkowem oddziały rosyjskie były rozstrzeliwane przez niemiecką artylerię z najbliższej odległości. 24 listopada, zaledwie w ciągu 9 godzin, ziemia gałkowska przyjąć miała 20 000 ofiar. Pod Łodzią próbowano także użyć gazów bojowych i jedyna zimowa aura spowodowała, że okazały się one nieskuteczne. Rosjanie z kolei próbowali wprowadzić na pole bitewne pojazdy pancerne. W okolicach Pabianic, w czasie walk o Chechło leżące na trasie do Łasku, dwa takie samochody opancerzone użyte zostały przeciwko siłom niemieckim. Choć dzięki skutecznemu ostrzałowi armii cesarskiej udało się powstrzymać jej natarcie w kierunku Pabianic, to same wozy musiały być wynoszone z pola walki na rękach żołnierzy.

Na początku grudnia 1914 roku siły niemieckie podjęły uderzenie na Łódź od południa. W pobliżu Gadki Starej doszło do krwawej potyczki, która ostatecznie zakończyła się zwycięstwem Niemców. 6 grudnia 1914 roku siły cesarskie zajęły miasto fabryk. Fakt ten nie był jednak dla samej bitwy rozstrzygający. Straty poniesione zarówno przez jedną jak i drugą stronę spowodowały, że walki przerwano, a sama walka pozostała nierozstrzygnięta. Efekt był jednak o wiele korzystniejszy dla państw centralnych, którym udało się powstrzymać rosyjskie natarcie i zabezpieczyć tym samym front zachodni.

rosyjskie wojska wikimedia 970

 

Bitwa zapomniana

Na ziemie łódzkiej po bitwie pozostał trwały ślad – liczne cmentarze rozproszone po okolicznych lasach i polach. Do dziś dnia można je spotkać w czasie wędrówek i spacerów. Zazwyczaj jednak niszczeją w zapomnieniu. Na niektórych pomnikach można jednak nadal odczytać nazwiska. Część z nich wydaje się być znajoma. Zarówno po stronie niemieckiej jak i rosyjskiej walczyło co najmniej kilkanaście tysięcy Polaków. W samym Korpusie Posen walczącym w armii carskiej znajdować się miało 23 000 żołnierzy narodowości polskich. Dziś często zdarza się, że w sąsiadujących grobach leży Polak w służbie rosyjskiej i jego krajan w służbie niemieckiej.

Przed II wojną światową cmentarze bitwy łódzkiej wykorzystywane były przez hitlerowców jako swoiste miejsca święte, do którego przybywano, aby czcić bohaterów niemieckiej przeszłości. Być może właśnie dlatego po jej zakończeniu władze komunistyczne często decydowały o ich dewastacji, bądź likwidacji. Taki los spotkał m.in. cmentarz w Pabianicach, po którym dziś nie pozostał nawet ślad. Bitwa łódzka pozostaje więc jedną z najbardziej zapomnianych, choć zarówno liczba ofiar, jak i przebieg winne umieszczać ją wśród największych bitew I wojny światowej.

Autor – Sebastian Adamkiewicz

1342984990 600

Szukasz ciekawych zajęć dla dziecka w Warszawie?

Dziecięcy Uniwersytet Ciekawej Historii to zajęcia dla uczniów wszystkich klas szkół podstawowych oraz gimnazjalnych z zakresu historii Polski i historii świata.

•             Wykłady, warsztaty, gry i symulacje historyczne

•             Doskonali wykładowcy

•             Mnóstwo rekwizytów

•             Interdyscyplinarna tematyka: historia, historia sztuki, geografia polityczna, filozofia, etnografia i inne

Tematyka zajęć obejmuje zagadnienia z historii życia codziennego, stosunków społecznych, obyczajów. Wykładowcy w przystępny i ciekawy sposób opowiadają o złożonych procesach, które wpływały i nadal wpływają na losy świata.

Absolwenci DUCHa lepiej rozumieją teraźniejszość, kojarzą fakty, wyciągają wnioski, analizują, potrafią myśleć krytycznie. Są tolerancyjni i otwarci. Znajomość historii potrafią wykorzystać w wielu dziedzinach życia.

Znakiem rozpoznawczym Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii są zajęcia utrzymane na najwyższym poziomie merytorycznym. Współpracownikami i wykładowcami są pracownicy akademiccy, ludzie sztuki, kultury, pasjonaci danej dziedziny: archeolodzy, antropolodzy, historycy, podróżnicy. Są to wspaniali, młodzi, doświadczeni w pracy z dziećmi, ludzie.

                                 1  2

 

Co się u nas działo

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
..__